Wspomnienia z V Festiwalu Dobrego Piwa we Wrocławiu
Już ponad miesiąc minął od Festiwalu Dobrego Piwa we Wrocławiu, a ja jak zawsze dopiero teraz zabieram się za napisanie jakiejkolwiek relacji. Leń, kontuzja... ale tłumaczyć się nie będę. Zresztą może to i lepiej, że napiszę już na spokojnie, bo przyznaję, że uczucia z tegorocznego Festiwalu wyniosłam mieszane.
Zakup szkła, prześledzenie planu i mogliśmy zacząć halsować między stoiskami. Spróbowaliśmy łącznie 22 piwa. Ja celowałam w trunki tylu IPA, które w tym roku pokochałam i wybór był wręcz zatrważający. Ba! Bywały stoiska, przy których czegoś bez amerykańskich chmieli po prostu nie było. Camilos bardziej szukał ciemnych piw: porterów, stoutów... Niestety przyznać muszę (zresztą Cam. zgadza się ze mną w całej rozciągłości), że kilka ostatnich halsów między stoiskami polegała na poszukiwaniu czegoś nie w typu IPA. Przepiłam się, wygorzkniłam się, zachmieliłam się. I pewnie dlatego najbardziej zapadł mi w pamięci Nowy Baran z Widawy - pszeniczniak, który był naprawdę miłą odmianą.
Na koniec zaznaczę, że zmiana miejsca miała swoje plusy i minusy. Przy Zamku w Leśnicy na pewno były przyjemniejsze okoliczności przyrody, bardziej się można było rozproszyć, ominąć tłumy. Leśnica też ciut dalej niż stadion i mam wrażenie, że ludu tam tyle nie było... Fakt, może i pogoda miała na to swój wpływ, ale nie zmienia faktu, że zamknięta przestrzeń przy stadionie działała na mnie lekko klaustrofobicznie. Wszechobecny beton, choć nieprzyjemny dla oka, jest zdecydowanie bezpieczniejszy niż zeszłoroczne błoto, więc tu się czepiać nie będę. No i toalety - ilość i jakość zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż tojtoje. Co do niedoinformowania festiwalowiczów i głupim przepisom bezpieczeństwa (woda) to wygadałam się wcześniej, tak na Festiwalu jak i tu. Martwi mnie tylko jedno... coraz więcej ludzi na imprezie. Tak, wiem, że im nas więcej, tym impreza według organizatorów lepsza, zyski większe itp., niestety dużo mniejsza przyjemność dla poszczególnych członków imprezy. I oby z Festiwalu Dobrego Piwa nie zrobił się spęd, bo tego nie zniosę.
Biała IPA, Czarna Wołga i Babie Lato z Artezana
Piwonauta i American Lager z Hausta
Kejter, Śrup oraz Jasny i Ciemny Dynks z Szału Piw
B-day 2.0 Milk Stout, Oki Doki, Roling Jack, Amber boy, Wiwa la Vita i Lublin to Dublin z Pinty
Kruk i Shark od Kopyra (choć liczyliśmy na Kreta, którego niestety nie było)
Cascade IPA i Kinky Ale z Doctor Brew
Czarny Kur i Nowy Baran z Widawy
Faktoria IPA z Browaru Faktoria
Faktoria IPA z Browaru Faktoria
Podzielam twoją opinię. Również był problem z wniesieniem wody i 1 małej bułki - ochronna zastosowała przepisy jak na meczach ;/
OdpowiedzUsuńW Leśnicy Festiwal miał inny klimat.. o wiele lepszy.
Dobrze, że nie zauważyli naszych bajgli. Ale swoją drogą kompletny kretynizm, a jak ktoś z daleka...
Usuń