Ratunkowa pasta z fety

Kret zamroził mi fetę. Całkiem przypadkiem oczywiście, ale fakt, pozostaje faktem. Lód fetę od środka rozsadził i po odmrożeniu kruszy się toto w rękach jak diabli. Problem jednak największy w tym, że feta świeżo po zrobieniu i sera tego typu z 20 litrów mleka trochę wychodzi. Co więc począć z fetą, której struktura wali się w posadach... Katastrofa! I tu przyszła z pomocą koleżanka z pracy opowiadając o paście z fety... taką z rukolą i słonecznikiem. Taaaa! U mnie ostała się tylko feta. A no tak! Jesteśmy uratowani!... choć tylko częściowo, bo jeszcze z kilogram fety na przerobienie czeka - ktoś, coś?

Pasta z fety
Składniki:
150 g fety
50 g pestek z dyni
pęczek natki pietruszki
7-8 łyżek oleju rzepakowego
1 ząbek czosnku
kawałek papryczki chilli
sól i świeżo mielony pieprz do smaku

Przygotowanie:
Na dobrze rozgrzanej, suchej patelni upraż pestki dyni - trzeba bardzo uważać, bo lubią się przypalać.  Pestki przestudź. Nać umyj, osusz i lekko przesiekaj (możesz pominąć ostatnie jeśli dysponujesz dobrym blenderem/malakserem). Fetę, pietruszkę, pestki, czosnek i papryczkę chilli zblenduj dodając stopniowo olej i kontrolując konsystencję pasty. Dopraw pastę solą (w razie konieczności) i świeżo mielonym pieprzem. Pasta świetnie komponuje się z paluchami chlebowymi, czy po prostu ze świeżym pieczywem. Myślę, że dałaby też radę jako urozmaicenie sosu do makaronu. Ot pietruszkowe pesto w zdecydowanie serowej odsłonie...

Przepis bierze udział w wyzwaniu #OlejWielkopolski #OlejKonwenanse  (szczegóły na stronie www: www.olejkonwenanse.pl)




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty